poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 9



Dni w Hogwarcie mijały szybko.
Zanim wszyscy się obejrzeli, był już grudzień.
Harry i Ron byli bardzo zaskoczeni nawałem prac domowych z wszystkichprzedmiotów - jeszcze nie tak dawno sądzili, że skoro zdali SUM'y będąmieć mnóstwo czasu wolnego.
Przeliczyli się jednak. Prawie każdąprzerwę między lekcjami i czas po nich, spędzali na pisaniu wypracowań, ćwiczeniu zaklęć czy studiowaniu podręczników, np. Z eliksirów.
Harry oczywiście miał wszystko podane jak na tacy z tego przedmiotu ibył chyba jedyną osobą w klasie, która chętnie zaglądała do książki.
No, może oprócz Hermiony, która zawsze kochała naukę.
Mimo nawału prac domowych, musieli zajmować się jeszcze innymi sprawami.
Hermiona dzielnie radziła sobie na dyżurach z Malfoyem ( przez większośćich, Ślizgon po prostu milczał).
 Harry chodził do Dumbledore'a,gdzie wMyslodsiewni ogladali razem wpomnienia dotyczące Voldemorta i co chwileprzynosił Ronowi i Hermionie nowe ciekawostki na jego temat. Poza tym,musiał jeszcze znaleźć czas na treningi Quidditcha, w końcu od tegoroku byl kapitanem drużyny.
Ron natomiast, ku wielkiemuzdziwieniu większości szostoklasistów, zaczął spotykać się z Luną, jakmówil "jak najbardziej na poważnie". Prócz tego wypełnial też obowiązkiprefekta i także pelnił dyżury.

Zblizały się jednak swieta Bozego Narodzenia i wszyscy w Hogwarcie ekscytowali się tym świętem.
Sir Nicholas wszystkim uczniom opowiadał, że w tym roku wybiera się nawspaniałe przyjęcie do Bezgłowego Rycerza i wszystkie duchy Hogwartuzabiera ze sobą.
Jak to mowil: "Nawet Krwawy Baron wyraził ogromną chęćwzięcia udziału w imprezie, a każdy wie, że kto jak kto, ale on nigdyna nic nie ma ochoty, wiec będzie to wspaniałe wydarzenie."
Pierwszego grudnia Slughorn oglosił na swoim wieczorku, że równieżorganizuje przyjecie z okazji Bożego Narodzenia i zaproszeni są wszyscy'wybitnie uzdolnieni'. Dał również do zrozumienia, że można zaprosićkogoś do pary.
Nie wiadomo dlaczego, w tym momencie, w głowieHermiony pojawił się Malfoy. Zaśmiala się na wyobrażenie szlamy iarystokraty czystej krwi idących razem na imprezę do Slughorna.
- Panno Granger, wszystko w porządku? - wszyscy na nią patrzyli.
- Tak, przepraszam. - zmieszała się.
- Dobrze. A więc, w piątek 21, zapraszam wraz z osobaą towarzyszacą dosali na szóstym piętrze, drogę na pewno znajdziecie. - tu, profesorusmiechnął się tajemniczo. - a teraz, zmykajcie do siebie, bo jest jużpoźno.
Wszyscy wstali i ruszyli do drzwi. Hermiona dała Harremukopniaka na szczęście. Miał dziś rozpocząć swoją misję pt 'Zdobycieprzyjaźni i zaufania profesora Slughorna'
Chlopak nie miał pojęcia dlaczego miał to robic, ale powiedzial że skoro to dla Dumbledore'a to takie ważne, to nie ma wyboru.

* * *

- I jak?
Harry wszedł do dormitorium, gdzie czekali na niego już Hermiona i Ron.
- Lepiej powiedz, kogo zabierasz na przyjecie, Miona. - Harry zmienil temat.
- Chcialam Rona, ale on idzie już z Ginny - teraz to ona westchnela - Myślałam też o Malfoyu, ale to byłaby przesada - parsknęła.
Harry zrobił dziwną minę i popukał się w czoło, a Ron otworzył szeroko oczy i wykrzyknął:
- Tak!
Dwójka przyjaciół spojrzała na niego krzywo.
- Co?
- Zaproś Malfoya!
- Oszalałes? Ron, co ty chrzanisz? - zdziwił się Harry
- Słuchajcie. - przyblizył się do nich, aby nikt nie podsłuchał ichrozmowy. - Malfoy coś knuje, tak? - pokiwali głowami - Właśnie. Można wkorzystać to przyjęcie, aby wyciągnąc z niego o co chodzi. - wytlumaczył, bardzo z siebie zadowolony.
- I niby jak chcesz to zrobić? Po pierwsze, nigdy się nie zgodzi że mnąpójść, jestem szlamą, pamiętasz? Po drugie, nawet jeśli jakimś cudempowiedziałby "tak", to myślisz że co, powie mi wszystko o Voldemorcie?Ron... To najgłupszy plan jaki kiedykolwiek słyszałam.
Rudzielec pokręcił głową.
- Nie nie nie! Słuchaj. Wiem, że on strasznie by chciał być w Klubie Ślimaka, to widać na każdej lekcji eliksirów, podlizuje mu się i takietam. Kiedy dowie się o przyjęciu, będzie chciał się na nie wkręcićkażdym sposobem. I wtedy ty wkroczysz do akcji. Pójdzie z tobą, a tyzaproponujesz, żeby coś wypić przed. Wypijecie powiedzmy pół Ognistej ipójdziecie. Będzie bardziej rozluźniony. Potem gdzieś się z nim zaszyji gadajcie. Pijcie i gadajcie. Wszystko ci powie, jestem tego pewien. -dokończyl szczerząc się triumfalnie.
- Tak, a ja na pewno po takiej dawce alkoholu będe wszystko pamietać. -  Hermiona skwasiła się.
- No... W sumie, to... Cosśw tym jest - powiedzial Harry.
- Czy wyście poszaleli?! Ja i Malfoy?! Naprawdę... - zabrakło jej słów.
Jak Ron mógł wymyślić coś tak głupiego? A Harry jeszcze się z nimzgadza! Nie, to jest jakaś pomyłka. Zresztą pewnie upiłabym sięwcześniej niż Mlafoy i skończyla gdzieś pod stołem i tyle by było z tej'misji', pomyślała.
W końcu jednak dziewczyna dała się przekonaćdo pomysłu Rona, ale podkreślila, że nie ma zamiaru latać za Malfoyem ibłagać go aby z nia poszedł i robić z siebie idiotkę. Ułożyli plan,który mieli wcielić w życie następnego dnia.
* * *

Szli całą trójką do Wielkiej Sali na śniadanie. Harry pierwszy zauważyłMalfoya stojącego z Zabinim i Parkinson przy kolumnie, kolo wejścia.Rozmawiali o czymś żywo i co chwile wybuchali śmiechem.
- Dobra, zaczynamy. - podeszli jeszcze kawałek i zatrzymali się niedaleko Ślizgonów. Zaczęli swoje przedstawienie.
- Miona, kogo zamierzasz zaprosić na przyjecie u Slughorna? - spytal Ron, trochę głośniej niż zwykle mówił.
- Ehhh - westchnęła głęboko dziewczyna - Nie mam zielonego pojęcia...Wszyscy fajniejszi już są zaproszeni, ty Ron idziesz z Ginny, ty Harryz Luną...swoją drogą to bardzo ciekawe, że zamieniliście siępartnerkami. W każdym razie, naparwdę... Nikt nie przychodzi mi dogłowy.
- Dobra, patrzy się. - szepnął Harry
- A kiedy jest przyjęcie? - spytał Ron
- Już za dwa tygodnie... Może w ogóle nie pójdę... Co tam po mnie.
- Ok, połknął haczyk. Możemy iść. Chodźmy na śniadanie, coś wymyślimy -ostatnie zdanie Ron powiedział bardzo głośno, tak, że Hermiona byłapewna, że Malfoy się zorientuje, że coą jest nie tak, ale o dziwo nie.Patrzył na nią kątem oka kiedy wchodziła do sali i wyglądał na mocnozamyślonego.

* * *

Wchodząc do Wielkiej Sali, Draco myślał o rozmowie Granger z Rudym i Bliznowatym.
O balu u Slughorna wiedział od Blaise'a. On nie mógł go jednakzaprosić, bo warunkiem były pary mieszane. To byłaby świetna okazja,żeby trochę powęszyć, a przy okazji wkręcić się do tego śmiesznegokółka, które prowadzi Ślimak. Wtedy przynajmniej Snape by się od niego odwalił.
Draco dobrze wiedział czego chce od niego Snape. Wiedział też, że wie o jego zadaniu dla Voldemorta.
To dlatego Draco wciąż go unikał, a przez wakacje ciotka Bella dawałamu lekcje oklumencji. Wszystko po to, żeby ten Tłustowłosy Nietoperznie poznał jego planu. Nie można do tego dopuścic.
Ja zostałem wybrany, pomyślał smętnie Draco. I ja muszę to zrobić. Nikt inny.
Usiadł na swoim miejscu przy stole i nałożył sobie jajecznicę. Niezaczął jeść, tylko dłubał w niej aż Pansy się nie zirytowała.
- Draco, co z tobą?
- Co? Przecież wszystko okej. - odpowiedział.
- Coś z tobą nie tak, od jakiegoś czasu. - stwierdził Blaise.
- Wszystko okej.
Jak oni to zauważyli do cholery, pomyślał. Przecież zachowywałem się normalnie! Zdradziła mnie ta głupia jajecznica?
- Wiesz co? W sumie to nigdy tak nie miałem, ale czytałem i widziałem takie rzeczy. Myślś, że jesteś zakochany.
Na te słowa kilka osób siedzących najbliżej odwróciło głowy i wybaluszyło oczy.
Draco dobrze wiedział co pomyśleli. On i zakochanie? Niemożliwe!
- Nie, nic z tych rzeczy - parsknął.
- Tylko w kim? - Pansy i Blaise zupełnie go nie słuchali, tylko ciągneli swoje wywody.
- Jak myślisz, z którego domu?
- Na pewno Slytherin. Blondynka?
- Ładna?
- Zaraz oszaleje. Uspokójcie się do cholery, w nikim się niezakochałem! - wykrzyknął.
Niestety zrobił to tak głośno, że półWielkiej Sali na niego spojrzało. W tym Święta Trójka Gryffindoru.
Świetnie. Zrobiłem z siebie pośmiewisko, zdenerwował się.
- Spadam stąd. - rzucił krótko i wyszedł.

Grrrrr, co za banda idiotów!
 Draco był wściekły.
Nic od jakiegoś czasu mu nie wychodziło. Ani zadanie dla Czarnego Pana,ani z laskami, ani nawet z nauką! Nic! Kompletne zero. Wszystko goirytowało. Zabini, Parkinson, Snape, Granger... Ach!
Wchodzac dodromitorium, trzasnął drzwiami z taką siłą, że ze ściany spadł obrazSalazara Slytherina. Mimo jęków namalowanego, nie podniósł go z ziemi.
- Zamknij się, staruchu! - warknął i rzucil się na łóżko. - Niech was wszystkich szlag trafi.
Kiedy tak leżał, przypomnial sobie, że mial dzisiaj zajrzeć do pokoju życzeń, żeby popracować nad szafką zniknięć. Wstał więc leniwie i ruszyłna piąte piętro.
Gdy dotarł do do celu, skupił się i pomyślał:
"Chcę być tam, gdzie wszystko zostało ukryte " , a po chwili w ścianie, ukazały się mosiężne drzwi.
Wszedl więc do środka i po kilkuminutalch kluczenia między różnymi przedmiotami, odnalazł to, na czymmu zależalo. Sciągnął z mebla wielką wzorzystą plachtę i popatrzyl.
Zwykła szafa, pomyślał, a przyprawi tej szkole tylu klopotów...
Zginąludzie. Zginie Dumbledore, zginą uczniowie, mozliwe, że zginie Potter.A za nim pójdą ci idioci, Wieprzlej i Granger. Będą chcieli się zaniego poświęcić.  Banda kretynów.
Wieprzlej w sumie mógłby sięjakoś uratować, bo w końcu ma czystą krew, ale Granger? Ona zginiepierwsza, bez mrugnięcia okiem. Chociaż... Może Voldemort da się niąpobawić Greybackowi.
Kiedy Draco wyobraził sobie taką 'zabawę'zrobiło mu się niedobrze. Dotarlo do niego, że to nie jest w porzadku.To wszystko co się stanie, to bedzie jakas rzeźnia.
A najgorsze żewszystkiego było to, że to wszystko dzięki niemu. Draco Malfoy do tegodoprowadzi.
Tego było za wiele. Chlopak poczul, że robi mu sięslabo, wiec usiadl na ziemi i schowal glowe między kolanami. Mimo, żeoddychal gleboko, okropne uczucie go nie opuszczało.

3 komentarze:

  1. Naucz sie wciskać "spacje" bo to irytujące -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty anonimowy tępaku za przeproszeniem, ale naprawdę tak trudno pojąć, że liczy się treść, a nie jakieś literówki czy błędy ? Poza tym akurat sądzę, że brak spacji może nie być jej winą - po prostu kopiowała z jakiegoś programu - worda czy czegoś takiego - i nie popatrzyła na te 'błędy'.

    Poza tym ona coś pisze. I to COŚ jest fajne. Natomiast ty, anonimowiec, albo nic nie pisze, albo wstydzi się tego pokazać. I jeszcze jedno -zanim będziesz kogoś pouczać sam/a naucz się najpierw podstawowych zasad gramatyki - nie wpadłeś/łaś na to, że przed "bo" stawia się takie niesamowite coś, jak PRZECINEK ?

    Natomiast wracając, co do samego rozdziału to bardzo mi się podoba, jak całe opowiadanie zresztą. Czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale i popieram Cateline! :) Ale troszkę racji Anonim ma... trudno się doczytać, ale nie jest źle. Dlatego proszę, żebyś sprawdzała (chodzi o autorkę rozdziału) tekst, zanim go opublikujesz..

    co do rozdziału, cudo! <33

    OdpowiedzUsuń