czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 36


 Jestem. wybaczcie tak ogromny poślizg, ale naprawdę, musiała odpocząć po maturach. w dodatku ten rozdział był dla mnie ogromnie trudny do napisania, mimo iż jest okropnie krótki. wiem, że większości z Was pewnie w pełni nie zaspokoi (że tak się wyrażę :P), ale myślę, że więcej naprawdę nie trzeba.
Obiecac mogę Wam tyle, że następny rozdział pojawi się napewno szybciej, z racji tego, że mam wakacje i ogroooomną ilość wolnego czasu, ale też, że będzie dłuższy. O wiele, wiele dłuższy. No nic. Zapraszam do czytania i komentowania :)
____________________________________________________________________________________________







Draco poderwał się z miejsca, pobiegł za nią i złapał ją za ramię,.
- Nigdzie nie pójdziesz!
- Bo co?! Nie chcę słuchać tych bzdur. Na miłość boską, nie mogę patrzeć w twoje zakłamane oczy! Nie mogę!
- Przepraszam! - ryknął, a Hermiona natychmiast zamilkła. - Rozumiesz? Przepraszam. Za wszystko. Za to co mówiłem, robiłem. Żałuję tego i wierz mi, że gdybym mógł cofnąć czas nigdy bym do tego nie dopuścił. Do niczego co się stało. Do tego... do tego co stało się po przyjęciu u Slughorna też. Wtedy nigdy nie naraziłbym cię na niebezpieczeństwo.
Hermiona wybałuszyła oczy, a łzy spłynęły po jej bladych policzkach.
- Za późno na przeprosiny. - wyszeptała.
- Nigdy nie jest...
- Jest. - wzięła głęboki wdech. - Bo się w tobie zakochałam.


* * * 

 - Zakochałam się w tobie. - powiedziała Hermiona, patrząc w szare oczy Draco.
W chwili, w której wypowiedziała te słowa poczuła niewypowiedzianą ulgę mimo, że tak bardzo się ich obawiała. Choć może to prawdopodobna reakcja Draco tak bardzo ją przerażała?
 Bardzo zresztą słusznie, bowiem kiedy do chłopaka dotarł sens tego zdania, zrobił taką minę, że Hermiona instynktownie zrobiła krok w tył. Teraz miała za sobą już tylko ścianę.
  Draco otrząsnął się z szoku jaki wywołała w nim ta informacja i powoli podszedł do Hermiony, która choć chciała, nie mogła się ruszyć. Niemalże automatycznie dotknął dłonią jej rozgrzanego z emocji policzka i pozwolił sobie zatracić się w uczuciu temu towarzyszącym.
 Hermiona mimowolnie zamknęła powieki - minęło już tyle czasu odkąd ostatnio ją dotknął... 
Nie zwróciła uwagi na kolejne łzy, które prócz jej twarzy moczyły teraz ręce chłopaka. Kiedy ponownie otworzyła oczy dostrzegła, że wpatrywał się w nią jak w najcenniejszą rzecz na świecie. Jego oczy płonęły srebrzystym blaskiem, a źrenice rozszerzyły się. Hermiona czuła dreszcze na całym ciele, niemal dygotała pod wpływem jego dotyku, a palące pragnienie jego odwzajemnienia odbierało jej oddech. Kiedy w końcu ją pocałował, dotarło do niej co się dzieje.
To wszystko było złe i niewłaściwe...to nie powinno mieć miejsca, bo było zakazane i oboje mogą za ten jeden moment srogo zapłacić, ale... Nie potrafiła się obronić. Z chwilą, kiedy poczuła smak jego ust, jego zapach... wszystko co czuła zmieszało się ze sobą i sprawiło, że nie była w stanie zmusić się aby go odepchnąć.
Kiedy w końcu odwzajemniła pocałunek, Draco ujął jej twarz w swoje dłonie i całował ją z pasją z jaką jeszcze nikt nigdy jej nie całował i o jaką nigdy by go nie podejrzewała. Przylgnęła do niego całym ciałem i poczuła jak jego serce bije jak po szaleńczym biegu, co tylko jeszcze bardziej potwierdziło jej nadzieję, że może to co się dzieje nie jest tak do końca złe.
   Draco całował ją desperacko, dopiero teraz czując jak bardzo mu jej brakowało. To było takie dziwne, całować Hermionę Granger, jednocześnie czując, że to najoczywistsza rzecz na świecie. Jego serce zdawało się rosnąć z każdym jej dotykiem, a on zdawał się być wreszcie na swoim miejscu.
 W końcu, po chwili, która wydawała się wiecznością, oderwali sie od siebie.
- Granger...
- Więc wracamy do Granger, tak? - Hermiona uśmiechnęła się, próbując złapać oddech.
W odpowiedzi Draco znów ją pocałował i tym razem już tego nie przerwał.
Wiedział, że to co się działo było złe i przyjdzie im za to słono zapłacić, ale miał to gdzieś. Ona tego chciała. On tego chciał. A przecież zawsze dostawał to, czego pragnął.
Z czasem ich pocałunki stały się mniej nachalne, tak jakby delikatnymi muśnięciami ust chcieli zapamiętać tego drugiego. wargi chłopaka musnęły policzek Hermiony, po czym powędrowały w dół ku jej szyi i dekoltowi, pieszcząc słodko jej skórę językiem.
Hermiona czuła dreszcze przeszywające jej ciało, było jej zimno i gorąco zarazem i nie mogła zebrać myśli. Ale czy to naprawdę było teraz takie ważne? Przecież było jej wspaniale, z ustami Draco  na jej szyi, jego dłońmi oplatającymi ciasno jej rozgrzane ciało.
Nie wiedziała, kiedy jego ręce wślizgnęły się pod jej bluzkę pieszcząc plecy i piersi, ale ku jej własnemu zaskoczeniu nie miała nic przeciwko. Wręcz przeciwnie, to wciąż było za mało. Wciąż nie była tak blisko niego jakby tego chciała, więc kiedy spojrzał na nią pytająco, skinęła głową, dając mu tym samym nieme przyzwolenie, aby kontynuował.
Nie zarejestrowała momentu, w którym jej bluzka wylądowała pod jej stopami, ani kiedy koszula Draco rozpięła się kompletnie, ukazując jego delikatnie umięśnione ciało. Jej palce błądziły po nim z zapamiętaniem, sprawiając, że z ust chłopaka wyrwał się zduszony jęk.
Cale jego ciało reagowało na jej pieszczoty, wołając o więcej. Sam chciał całować każdy kawałek jej ciała, chciał dawać jej ta samą radość jaką ona dawała jemu. 
Chciałl gestami wyrażać swoje uczucia, które ubrane w słowa za nic nie chciały przejść mu przez gardło. Dlatego, kiedy podniósł ja a ona oplotła go nogami w pasie,  obiecał sobie, że zrobi co w jego mocy, żeby wiedziała ile dla niego znaczy.
Żadne z nich nie otworzyło oczu, kiedy zamiast obicia kanapy na skórze poczuli delikatną satynę, a do ich nozdrzy napłynął delikatny zapach kwiatów. 
Nie myśleli już, że to co robią jest złe, że jutro przyjdzie im się zmierzyć z rzeczywistością, w której ktoś chce ich zabić, a nad światem wisi widmo wojny. 
W tej chwili istnieli tylko dla siebie i tylko oni się liczyli, czując nieopisaną przyjemność wynikającą z wzajemnej bliskości. Wspólne bicie serc, mieszające się ze sobą, przyspieszone oddechy...
Po tym wszystkim co razem przeszli, wszystkie wczesniejsze dobre wydarzenia wydawały się być niczym w porównaniu do tego.
Wzajemna akceptacja, uczucie, którym go Hermiona darzyła Draco, wiara jaką w siebie pokładali sprawiły, że Draco po raz pierwszy w zyciu czuł, że to co robi, to nie tylko fizyczny akt. To było coś znacznie więcej, bo po raz pierwszy w życiu.... czuł.



"A kiedy przyjdzie godzina rozstania,
Popatrzmy sobie w oczy długo, długo
I bez jednego słowa pożegnania
Idźmy - ja w jedną stronę,, a ty w drugą.

Bo taka nam już pisana jest dola,
Że nigdy dla nas jutro się nie ziści,
Wiecznie nam w poprzek stanie tajna wola,
Co tkliwość mieni w podmuch nienawiści. 

[...]
 
A kiedy przyjdzie godzina spotkania,
Może w nas pamięć dawnych chwil poruszy
I bez jednego słowa powitania
Popatrzym sobie aż w samo dno duszy..."*


__________________________________________________________________________________


* Tadeusz Żeleński - "A kiedy przyjdzie..."