poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 12



W bardzo krótkim czasie wszyscy dowiedzieli się o wypadku Katie, a także o tym, że Harry oskarżył o niego Malfoya.
Próżne były starania Hermiony, aby wybić mu takie teorie z głowy. Chłopak był przekonany o winie Ślizgona, tym bardziej że naszyjnik miał trafić do Dumbledore'a.
Hermiona obiecała sobie, że przy najbliższej okazji, porozmawia z Draconem o tym co się stało. Miała nadzieję, że to nie on rzucił urok na Katie, ale niestety wszystko do siebie pasowało. Rozmowa z Blaise'm, jego przesiadywanie w Pokoju Życzeń, a także jego dziwne zachowanie. Nie był już taki jak kiedyś. Nie śmiał się z wybrednych żartów swoich kolegów, nie cieszył się z tego, że Snape uczy obrony przed czarną magią, chodził jak struty. Mimo wszystko dziewczyna musiała wiedzieć na pewno.

Przycisnę go, myślała. Albo wezmę na litość. W najgorszym razie dostanę z Cruciatusa. Trudno.

Punkt dwudziesta, Hermiona była na trzecim piętrze i czekała już na Ślizgona. Szedł powoli, ze spuszczoną głową i naprawdę wyglądał marnie. Kiedy podszedł bliżej,dało się dostrzec cienie pod oczami, szarą cerę i wychudzone ciało.

Cholera, chłopaku, w coś ty się wpakował?, pomyślała
.
-Cześć. - powiedziała. Spojrzał na nią pustym wzrokiem i nic nie odpowiedział. -Dobra, Draco. Musimy pogadać. - chwyciła go za szatę i pociągnęła w głąb korytarza.
-Czy ty właśnie powiedziałaś do mnie 'Draco'? - spytał
-Tak chyba masz na imię, z tego co wiem. A więc.- zatrzymali się pod jednym z posągów stojących na korytarzu. -  Wiem co robisz.
-Co? – chłopak nie wydawał się być skory do rozmów.
-Słuchaj, nie wiem czemu to robie, mówię, nic już nie wiem, ale chcę ci pomóc.Nie musisz tego robić. Nie musisz... Zabijać Dumbledore'a.
Draco wybałuszył oczy na te słowa.
-Co?? Skąd... Jak…
-Nieważne skąd wiem. Po prostu. - popatrzyła w jego oczy, ale on odwrócił głowę- Na pewno jest inne wyjście.
-Nie ma innego wyjścia!! - ryknął nagle, aż dziewczyna podskoczyła - Nie ma!
Wyglądał teraz jakby dostał ataku furii. Chodził w tą i z powrotem, machał rękami a jego oczy ciskały błyskawice.
-Zawsze jest jakieś! – wykrzyknęła Hermiona, starając się go przekrzyczeć, bo właśnie miotał w nią wyszukanymi przekleństwami.
-Nie rozumiesz! To nie jest pisanie eseju na zielarstwo, gdzie możesz sobie 'lać wodę' a Sprout jakoś to łyknie! To jest Voldemort! Wybrał mnie do tego i muszę to zrobić! Zresztą chcę.  
- Właśnie widzę, jak chcesz. Aż się palisz do tego zadania.  – zironizowała, ale zaraz pokręciła głową - Anie może ktoś inny? Bellatrix, Yaxley, Dołohow, ktokolwiek? Tylu ich jest! -Hermiona również uniosła głos, poirytowana zachowaniem Ślizgona.
- Nic nie rozumiesz! On mnie wybrał! - Draco podciągnął lewy rękaw szaty i Hermiona zamarła. Na ramieniu miał wypalony Mroczny Znak.
Dziewczyna przyłożyła sobie dłonie do ust, dusząc krzyk.
Wiec to już się stało... Już jest jednym z nich, a zabicie Dumbledore'a to miała być jakaś inicjacja.
-Draco...
-Przestań - warknął - To żałosne, co robisz. Co ci nagle odbiło?
-Ja... To nie istotne. – miała mu powiedzieć, że sama nie wie? Zresztą nie mogła  dopuścić do zabicia Dumbledore’a! Jeszcze przez nastolatka! - Można temu jakoś zaradzić... Powiedz Dumbledore'owi. On cię obroni. Wymyśli coś.
-Czy ty myślisz, że mi chodzi o własne życie? Robie to dla moich rodziców! Jeśli zawiodę,  Voldemort ich zabije, rozumiesz? Bez mrugnięcia okiem. Widziałem jużco robił, wiem do czego jest zdolny.
-Ale dlaczego nie pójdziesz do Dumbledore'a? On ci pomoże... – Hermiona nie dawała za wygraną.
-Niby jak?! Ty nic nie rozumiesz. Dumbledore może i jest silny i w ogóle, ale Voldemort nie ma żadnych skrupułów. Żadnych.  W chwili kiedy będę opowiadał wszystko dyrektorkowi, moi rodzice mogą już dawnonie żyć. Zresztą, nawet jeśli jakmiś cudem Voldek by ich nie kropnął, to oni zabili by mnie. W końcu zawiódłbym i zdradził ich ukochanego Pana.
-Draco... - podeszła do niego - Tak mi przykro...
-Daj spokój.  – zaśmiał się, ale był to śmiech osoby tracącej zmysły i przeraził Hermionę -Oczywiście domyślam się, że jeśli wiesz ty, to wie oczywiście Potter i Weasley?
-Tak.
-Szlag. Niech on się w to tylko nie miesza.
- Wiesz że Harry tego tak nie zostawi...
-Do jasnej cholery Granger, czy do ciebie nie dociera, to co ja mowie?! -chwycił ją mocno za ramiona i potrzasnął.
-Puść! Malfoy, to boli! – Hermiona szamotała się w jego uścisku, ale chłopak trzymał ją zbyt mocno, aby mogła cokolwiek zrobić. Był naprawdę silny.
-Każ mu dać sobie z tym spokój! Niech się zajmie sobą! Nie potrzebuję dodatkowych problemów.
-Puszczaj idioto! – Hermiona jakimś cudem wyswobodziła się z jego uścisku i uderzyła go w twarz. Patrzyła jak jego mina się zmienia a policzek nabiega krwią.
-Nie powinnaś była tego robić. - powiedział patrząc jej w oczy.

Jego pierwszą myślą, po tym co zrobiła, było wyjęcie różdżki i rzucenie na nią Cruciatusa,ale po dłuższej chwili oprzytomniał i zrozumiał, że wtedy nie tylko dostałby szlaban, ale też pewnie wyrzuciliby go ze szkoły, czego skutkiem byłoby niepowodzenie jego planu.
Nie podobało mu się to, jakie uczucia budziła w nim ta dziewczyna - były złe.Ukazywały wszystkie jego słabości. Był przy niej bezbronny, potrafiła przejżeć go na wylot, a on nawet się przed tym nie bronił.
Podejrzewał,że to dlatego, że ona była pierwszą ( i jedyną ) osobą, która naprawdę się nim interesowała, martwiła, choć nie miał pojęcia dlaczego.
To było ekstremalnie dziwne, widząc Hermionę Granger, stojącą przed nim i martwiącą się o niego. Choć może …

Ona pewnie martwi  się tylko o Pottera, pomyślał. Jeśli Dumb zginie, nie będzie nikogo, kto ochroniłby Złote Dziecko świata czarodziejów…

Nienawidzili się - ale od jakiegoś czasu wszystko się uspokoiło.
Chyba od wieków nie nazwał ją szlamą, A ona też nie kwapiła się do obrażania go.
Coś się zmieniło, ale ani Draco, ani Hermiona, nie wiedzieli dlaczego. Może wydorośleli? Może…
Jednak zanim Draco zdołał uformować tę myśl do końca, ona znów zrobiła coś czego się nie spodziewał. Drugi raz w życiu podeszła do niego i objęła go swoimi wątłymi ramionami. Odwzajemnił uścisk - to było silniejsze od niego. Poczuł jak ulatuje z niego złość i frustracja, jak wszystko wraca do normy. Tak bardzo potrzebował kogoś bliskiego, choć sam ledwo się do tego przed sobą przyznawał.
 I stali tak. I właśnie tak zastał ich Snape.
-Co tu się dzieje? Malfoy, Granger? - jego glos byl przepełniony .. No właśnie, czym? Podekscytowaniem? Chyba tak można było to nazwać.
Hermiona i Draco odskoczyli od siebie jak poparzeni i spojrzeli na profesora.Natychmiast zaczęli się tłumaczyć, ale że robili to razem, było słychać tylko bełkot.
-Cisza! Idziecie że mną.

  * * *

Draco nigdy nie przypuszczał,  że wszystko tak się potoczy.  Że skończą razem z Granger i Snape’m w jednym pokoju i będą szukać rozwiązania jego 'problemu' . Nie miał pojęcia, że znajdzie oparcie w osobie, której nienawidził. Że wszystko tak się zmieni. A to był dopiero początek, choć tego nie był świadomy.
Byli w lochach, w gabinecie Snape'a.
Nauczyciel od razu powiedział, że słyszał ich rozmowę.
-Mamy wiec dwa wyjścia. Zabić ciebie Granger, albo... Zabić ciebie Draco. –oświadczył typowym dla siebie głosem. Niby poważnym, aczkolwiek lekko sarkastycznym.
- Że co?! - wrzasnął Draco, podnosząc się na krześle.
- Spokój!Czy ty myślisz, że mi się ta sytuacja podoba?! Jeżeli ona o wszystkim wie, toco według ciebie możemy zrobić? Ponadto wie też Potter i ten kretyn Weasley,czyli Zbawienna Trójka Hogwartu. Myślisz, że Potter przyjdzie do mnie od tak i pozwoli usunąć sobie pamięć? Czy może miałbym to zrobić na środku korytarza pełnego uczniów, co Draco?
-Hej! Ja tu jestem! I niech pan nie nazywa Rona kretynem!  - wtrąciła się Hermiona, którą cała ta sytuacja zaczynała już denerwować. Nie rozumiała ani słowa z tego co mówił Snape. To znaczy, rozumiała, ale to wszystko nie miało dla niej żadnego sensu.
-Granger, milcz. - warknął Snape, nawet na nią nie patrząc. Wzrokiem ciągle świdrował Dracona. Przez chwile milczał, zastanawiając się nad czymś i wpatrywal się w oczy Draco. Ani Ślizgon ani Gryfonka nie wiedzieli co w nich takiego zobaczył, ale kiedy się odezwał, jego glos był spokojniejszy
 - Dobrze. Malfoy idź do dormitorium.
-  Ale..
-Natychmiast!
Draco wsciekły wyszedł z gabinetu i trzasnął drzwiami.
-Granger. Siadaj.
Hermiona posłusznie zrobiła co kazał, choć miała wielką ochotę uciec stąd gdzie pieprz rośnie.
- A teraz słuchaj. Mogłbym rzucić na ciebie zaklęcie zapomnienia, ale nie ma to najmniejszego sensu, jak już wcześniej powiedziałem. Chcesz pomóc Draconowi,więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko powiedzieć ci prawdę. Profesor Dumbledore zginie.
                         












3 komentarze:

  1. To jest zajebiste!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. * Zarąbiste ;3

    1. Tego bloga mogą czytać młodzi czytelnicy
    2. Wyrażaj się.. polski to ojczysty język i nie splamiajmy go!!!
    3. Cudny rozdział <33
    4. Pisz więcej!!!!
    5. Dawaj akcji typu dramione.
    6. Po prostu bądź... omg ja to powiedziałam o.o za dużo romansideł jak an jeden dzień trudno ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa jestem co dalej *o*

    OdpowiedzUsuń