poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 17



Ginny i Hermiona siedzialy w dormitorium i czekaly aż Lavender wyjdzie.Kiedy blondynka w koncu wziela swoja torbe i zamknela za soba drzwi, minelodobre kilkanascie minut.
- Mow. - zaczela Ginny, jednoczesnie zabezpieczajac drzwi zakleciem, abynikt nie dostal się do srodka
.- Niby co? - Hermiono, nie jestem tak uposledzona jak tamci dwaj. Widze że międzytoba a Malfoyem cos się dzieje. - Poczekaj, aż powiem Harremu, że powiedzialas że jest uposledzony. -Hermiona odbila pileczke.- Nie zmieniaj tematu! Posluchaj - ruda chwycila przyjaciolke za rece. -Mozesz mi powiedziec, nie wydam cie. - popatrzyla jej gleboko w oczy.- No dobra... Ginny od razu się rozpromienila.- Nie ciesz się tak - upomniala ja Hermiona - Zaraz mozesz się niezlezdenerwowac.Wziela gleboki wdech. Teraz, albo nigdy, pomyslala.- Okej. Wiec... Lubie go.  - wydusila z siebie- Wiedzialam że cos jest na rzeczy! - wykrzyknela dziewczyna. - Dobrzesię caluje? Jak w ogole to się stalo? Boze, musisz mi wszystkoopowiedziec!- Nie nie, Ginny, to nie tak! Nie jestes zła?- Zła? Nie nie jestem. I nie rozumiem. Skoro nie 'tak', to jak?- Eh.. Mowilam że to skomplikowane... Chodzi o to, że on ma problemy... Ija tak jakby... No bo sama nie wiem czemu... Chcę mu pomoc.- Tylko mi nie mow, że pomagasz mu z zabiciu Dumbledore'a. - Rozmawialas z Luna, czy co? Oczywiscie,że nie!Ginny wyraznie się uspokoila.- Dobrze. W takim razie jak mu pomagasz?- No... Nie wiem. Staram się go ... Pocieszyc czy cos. To skomplikowane,nie mogę powiedziec ci wszystkiego. Ale wydaje mi się, że on potrzebujepomocy. I ja chcę mu pomoc, odciagnac go od tego wszystkiego.- Aha.- Aha? Tylko tyle?- W zasadzie nic mi nie powiedzialas. - ruda wzruszyla ramionami.- Co prosze? Wlasnie ci powiedzialam, że ja Hermiona Granger, szlama...- Nie mow tak - przerwala jej Ginny, ale tamta jej nie sluchala.- ... Polubilam  Dracona Malfoya, arystokrate że starego rodu czarodziejowczystej krwi, ktorzy maja na tym punkcie obsesje - zezloscila się, aleciagnela dalej. - A gdybys zapomniala, to pozwol że ci przypomne, alenienawidzimy się od pierwszej klasy.- No wiesz... Jak tarzaliscie się na bloniach, nie wygladal jakby cienienawidzil. - zauwazyla Ginny z blyskiem w oku.- Nie wiem. To znaczy wiem. Ale prawde mowiac nie mam pojecia co on sobiemysli... - Hermiono. Wiem jaki byl jego stosunek do ciebie kiedys. - zamyslila sięna chwile - a nawet calkiem niedawno,kiedy jechalismy do Hogwartu.-skrzywila się kiedy przypomniala sobie wrzesniowe spotkanie z Malfoyem. -Ale teraz najwyrazniej ulegl zmianie.- Tak... Swiat stanal na glowie - usmiechnela się Hermiona i wyjelarozdzke zza paska spodni. Machnela nia i znow wyczarowala kilka kanarkowktore zaczely swiergotac nad glowa jej i Ginny.- Co ty masz z tymi ptaszkami? - jeknela dziewczyna machajac rekoma nadglowa, probujac je odpedzic.Hermiona wzruszyla ramionami. - Nie wiem, lubie je.Porzucily już na dobre temat Malfoya i zaczely wyczarowywac rozne rzeczy,aby sprawic sobie frajde.                                 * * *Harry i Ron rozmawiali o czyms bardzo ozywieniu w Pokoju Wspolnym.Kiedy jednak dostrzegli Hermione i Ginny schodzace że schodow, od razuzamilkli.Ginny poslala Hermionie znaczace spojrzenie.Oczywiscie, że rozmawiali o mnie, pomyslala Hermiona. Udala jednak, żetego nie zauwazyla i dosiadla się do przyjaciol.- Co slychac? - zagadnela - Harry, jak tam Slughorn?Ale jedyna reakcja na jej slowa, było prychniecie Rona.- Ron...- Sluchaj Hermiono, nie chcę nam się z Toba gadac - powiedzial i wstal,aHarry poszedl w jego slady.Slowa Rona tak bardzo zabolaly Hermione, że w oczach wezbraly jej lzy. Wobawie że rozplacze się przy nich, czym predzej wbiegla z pokoju.- Hermiona! - krzyknela za nia Ginny, ale dziewczyna się nie zatrzymala.Zbiegla że schodow i wbiegla do pierwszej pustej klasy jaka znalazla.Oparla się o lawke i rozplakala na dobre.Wiedziala, że slusznie sa na nia zli, ale przeciez powiedziala im, żewszystko wyjasni. Potrzebowala tylko troche czasu...Dlaczego nie mogli tego zrozumiec? Rownie dobrze ona mogla by być zła na Harrego za to że nie chcę impowiedziec jaka byla tresc przepowiedni na temat jego i Voldemorta.Nawet gdyby chciala im  powiedziec co się dzieje teraz, to co bypowiedziala? To samo co Ginny? Ehh. Zreszta Nawet jej nie powiedzialawszystkiego. Jedynymi osobami, z ktorymi mogla o tym swobodnie rozmawiac,byli Draco i Snape. Swietnie, pomyslala. Cudnie. 
* * *
Minal tydzien. A moze wiecej? Czas mijal w tak dziwny sposob, że Hermionanie byla pewna. W kazdym razie zaczela denerwowac się coraz bardziej. Przyjecie mialo odbyc się nastepnego wieczoru, a jej stosunki z Harrym iRonem wcale się nie poprawily. Wrecz przeciwnie. Unikali jej jak tylkomogli, na posilki przychodzili, kiedy ona już konczyla, rzadko przebywaliw pokoju wspolnym, a Ron przestal prosic ja o pomoc w nauce, przez co jegowyniki się pogorszyly.Dziewczyna pocieszala się mysla, że chociaż Ginny nie odwrocila się odniej. Duzo rozmawialy, a Hermiona na biezaco opowiadala jej co dzieje sięmiędzy nia a Slizgonem. Opisywala jej dokladniej kazda rozmowe podczasdyzurow i inne, między lekcjami. Nie musiala klamac, ani unikac zadnychtematow, poniewaz nie poruszala już z Draconem sprawy zadania odVoldemorta. Rozmawiali o luznych sprawach, chlopak często pytal ja o jejmugolskie zycie, wyraznie tym zainteresowany. Nie prawil zadnych wrednychkomentarzy, choc czasem krzywil się i wyrazal zdegustowanie, kiedyHermiona opowiadala mu na przyklad o pracy jego rodzicow. Kiedy uslyszal o tym, że sa dentystami, natychmiast zasypal ja gradempytan, ale w miare, kiedy coraz bardziej zaglebiala się w temat, onwzdrygal się z obrzydzeniem.Nie mogl pojac jak mozna ' grzebac komus w ustach czyms innym niżjezykiem' .Niekiedy ona go o cos pytala, ale tak naprawdę było tego niewiele,poniewaz nie wiedziala jakie tematy moze poruszac. Pytala wiec o to, cochcialby robic po ukonczeniu szkoly, czy jest cos co chcialby miec żeswiata mugoli i jakiej slucha muzyki.Kazda jego odpowiedz ja zaskakiwala.Okazalo się, że nie chcę być - jak sadzila - aurorem, ale zajmowac sięsmokami, jak Charlie Weasley. Jego ulubiona mugolska rzecza byl ipad isamochod, ktorym chcial nauczyc się jezdzic. Jednak najbardziej zaskoczylaja odpowiedz na pytanie o muzyke, poniewaz wymienil nazwy trzech mugolskichzespolow, bardzo dobrze Hermionie znanych.I tak, Slizgon i Gryfonka zlapali dobry kontakt. Potrafili rozmawiacgodzinami, nie przejmujac się, że ich dyzur dobiega konca. Szli wtedyjak najdluzsza droga do Wiezy Gryffindoru, mijajac obrazy, ktore szeptlaymiędzy soba podniecone. Draco odprowadzal Hermione pod portret GrubejDamy, zegnal ja krotkim "do jutra, Granger" i znikal naschodach.Hermiona wracala do dormitorium cala rozradowana, czego Ginny nieomieszkala skomentowac. I tak ciagnelo się to, aż do dnia balu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz