Hermiona słyszała, jak Malfoy krzyknął na całą Wielką Salę, że nie jest zakochany, apotem widziała, jak wściekły wybiega. Nie wiadomo czemu, coś kazało jej iść za nim. Pobiegła więc - nie
zważając na spojrzenia przyjaciół – za blondynem, który udał się do
dormitorium. Nie minęło jednak pięć minut i wyszedł, tym razem spokojnym
krokiem, na piąte piętro.
Dobrze rzucone zaklęcie Kameleona sprawiło, że chłopak nie miał pojęcia, że ktoś go śledzi. Kiedy
zatrzymał Się na środku korytarza, Hermiona pomyślała, że jednak się
zorientował, ale on tylko wpatrywał się w ścianę, dopóki nie ukazały
się w niej drzwi. Nie tracąc czasu,dziewczyna wbiegła w nie jak
najszybciej i jej oczom ukazał się niesamowity widok.
Przed
nią piętrzyły się stosy mebli, książek, rzeźb. Wszędzie walały się
obrazy,szkatułki i inne tego typu rzeczy. Nie miała jednak czasu, aby
się temu przypatrywać – wiedziała, że byli w Pokoju Życzeń, a skoro
Malfoy w nim był, tona pewno nie bez powodu. Nie miała jednak pojęcia,
dlaczego wyglądał akurat tak.
Zauważyła,że
chłopak zatrzymał się przed czymś, co zostało przykryte wielką płachtą
wzorzystego materiału. Kiedy go ściągnął, zobaczyła, że kryje się pod
nim szafa. Zwykła szafa. Ale…
Kiedy
zdała sobie sprawę, że patrzy na szafkę zniknięć, nabrało głośno
powietrza, na szczęście on jej nie usłyszał. Usiadł tylko na ziemi i
oddychał głęboko. Nie wiadomo,kiedy oddechy zmieniły się w cichy szloch.
On płacze, pomyślała Hermiona. Naprawdę płacze.
Nie do końca świadoma tego co robi, podeszła do niego i zdjęła z siebie zaklęcie. Uklęknęła obok niego i wtedy ją zauważył. Patrzył na nią oczami pełnymi łez, a ona po prostu go przytuliła.
***
Natychmiast
się w nią wtulił, zapominając, kim jest dziewczyna. Zapomniał o tym, że
jej nienawidzi, że to przyjaciółka jego wroga. Nie myślał o tym, jak go
tu znalazła, ani dlaczego go obejmuje. Liczyło się tylko to, że była.
Że znalazł się ktoś, komu bez słowa może się wypłakać, dać upust temu co
czuje i że ten ktoś o nic nie pytał. Poczuł się tak… jakby miał
przyjaciela. ;o
Wiedział,że
płacząc, pokazuje wszystkie swoje słabości, że porzuca maskę wyniosłego
arystokraty, który na wszystkich patrzy z góry, ale nie obchodziło
go.Przynajmniej nie w tej chwili.
Nie
wiedział ile tak siedzieli…. Mogły minąć minuty, godziny, lata. Było mu
dobrze.Kiedy otworzył oczy, zobaczył, że Pokój Życzeń zniknął. Byli
teraz z Hermioną na leśnej polanie. Była noc, siedzieli pod latarnią,
która pozornie nie pasowała do otoczenia, ale jednak była doskonale z
nim zgrana. Rzucała jasne,ciepłe światło dookoła nich. W powietrzu
latały świetliki i ćmy, a w trawie rosła koniczyna i stokrotki.
Draco
podniósł głowę i spojrzał na Gryfonkę siedzącą obok. Ona też na niego
patrzyła– w jej spojrzeniu czaiła się niepewność i współczucie.
Niespodziewanie jego ręka dotknęła jej policzka, ona jednak się nie
odsunęła. Przysunął więc swoją twarz i złożył na jej ustach pocałunek.
Nie
miał pojęcia co robi, ani dlaczego to robi – to po prostu się działo.
Kiedy pomyślał, że dziewczyna odwzajemni pieszczotę, ona, ni stąd ni
zowąd, zerwała się na równe nogi i wybiegła z pokoju. A może raczej z
polany? W każdym razie, Draco został sam ze swoimi myślami.
Zaczynam wariować, pomyślał, naprawdę wariuję. Wypłakałem się na ramieniu Hermiony Granger. Żeby tylko! Ja ją POCAL OWAŁEM!Pocałowałem Hermionę Granger! Pocałowałem Hermionę Granger! Armagedon.
-
Nosz kur….!! – ryknął. Wstał i z wściekłości kopnął latarnię, o którą
się opierał.Niestety, nie rozładowało to jego frustracji, jedynie
poważnie uszkodziło palce u stóp. W oczach znów stanęły mu łzy, ale tym
razem z bólu, jaki wywołało kopnięcie. Na domiar złego, uświadomił
sobie, że musi jeszcze porozmawiać z Granger i kazać jej trzymać gębę na
kłódkę.
Wyszedł więc z Pokoju Życzeń i kuśtykając, ruszył na jej poszukiwania.
* * *
Hermiona biegła do Wieży Gryffindoru najszybciej jak mogła. Chciała uciec od Malfoy’a,własnych myśli, od wszystkiego.
To
co stałosię w Pokoju Życzeń, nie powinno mieć nigdy miejsca. Ani teraz,
ani potem, ani za sto lat. Pocieszała Malfoy’a. Przytulała go. Głaskała
po włosach! A on? On ją pocałował. Niestety nie
to było najbardziej przerażające.Najgorsze było to, że chciała
odwzajemnić pocałunek. Chciała poczuć jego ustana swoich, zatopić dłonie
w jego włosach….
STOP!
Nie mogę tak myśleć, skarciła się. Boże, co się ze mną dzieje?
Szybko jednak doszła do wniosku, że chęć całowania Malfoy’a, to była po prostu – jakby to nazwala Ginny - zwykła chcica i tyle.Po prostu dawno się z nikim nie całowała, to dlatego.
Mimo, że myślami była zupełnie w innym wymiarze, zauważyła, że korytarze świecą pustakami..
Gdzie są wszyscy?, pomyślała, ale zaraz doznała olśnienia. Przecież trwają już lekcje!Jak mogłam o tym zapomnieć?
Doszła do wieży i stanęła pod obrazem Grubej Damy.
Jakie było hasło? Cholera, co ten Malfoy ze mną zrobił? Zapomniałam o lekcjach, zapomniałam hasła… Grrr…
- Hasło? –odezwał się portret.
- E… Kaszka manna? -
Hermiona palnęła pierwsze co przyszło jej do głowy. Ku jej zaskoczeniu,
obraz odskoczył i jej oczom ukazało się wejście do Salonu Wspólnego.
Miała zamiar zabrać tylko z sypialni swoje książki, ale nie mogła się
oprzeć, aby nie spojrzeć na wielki , stary zegar stojący w kącie pokoju.
Że co? Jakim cudem już jest siódma?!… Czy to możliwe, że spędziłam w Pokoju Życzeń tyle czasu? Nie… Ten zegar musi być zepsuty…
Mimo
wszystko zeszła na parter do Wielkiej Sali, aby się upewnić, czy
przypadkiem nie odbywa się jednak kolacja. I rzeczywiście. Wszystkie
stoły były zastawione,a miejsca przy nich, zajęte przez uczniów. Z ulgą
stwierdziła, że nie ma wśród nich Malfoy’a.
Wieległów
zwróciło się w jej stronę, kiedy weszła, więc czym prędzej odszukała
wzrokiem Harry’ego i Rona. Podeszła do nich i wcisnęła się między
bruneta i Ginny.
-Gdzieś ty była?! – wykrzyknął Harry prosto do jej ucha. Wwiercał się w nią spojrzeniem, więc odwróciła wzrok.
- Ja…musiałam… załatwić coś. – bąknęła
- Nie umiesz kłamać, Hermiono – odezwał się Ron
-
Ja…. Nie wszystko musicie wiedzieć. – fuknęła. Wiedziała, że są źli …
chociaż nie. Że są zmartwieni, ale nie mogła przecież im powiedzieć
gdzie była i co robiła.Nałożyła sobie sałatkę, której nie zamierzała
jeść.
- Oho,Tleniony też raczył przyjść na kolację.
Hermiona
natychmiast odwróciła głowę. Faktycznie, Malfoy siadał właśnie do stołu
między Zabinim i Parkinson. Jego też zasypano gradem pytań, ale widać
było, że nie był skory do rozmów.
Nagle
chłopak spojrzał prosto na Hermionę. Prosto w jej oczy. Patrzyli na
siebie chwilę, ale w końcu brunetka odwróciła głowę, odrobinę zmieszana.
Boże, dlaczego się zmieszałam?, zezłościła się.
Przecież to nie ja przeżywałam przed chwilą załamanie nerwowe w
towarzystwie swojego największego wroga! To on powinien się
zaczerwienić.
-
Hermiono?– usłyszała nagle rozmarzony, aczkolwiek stanowczy głos Luny,
siedzącej naprzeciwko. Natychmiast na nią spojrzała – dziewczyna miała
na nosie okulary w kształcie wielkich gwiazd, które mieniły się
wszystkimi kolorami tęczy.
- Tak?
- Wiesz,nie było cię na lekcjach.
- Tak.
- I…Dracona Malfoy’a też nie było.
- Wie…. Co?– poprawiła się szybko.
-
Wiesz,naprawdę, nie musisz mi się tłumaczyć, ale chciałabym wiedzieć
tylko…. Czy ty mu pomagasz wykonać to zadanie dla Sama – Wiesz – Kogo?
- Luna! –wykrzyknęła Hermiona – Jak możesz!
Luna
jednak nie wydała się być zmieszana. Wręcz przeciwnie – patrzyła na
Hermionę zaciekawionym i pewnym wzrokiem, czekając na odpowiedź.
- Nie –westchnęła Hermiona – Nie pomagam mu w tym.
-
Dziękuję– odpowiedziała blondynka, widocznie się rozchmurzając. Nie
pytała już więcej,tylko zabrała się za jedzenie swojego ulubionego
czekoladowego budyniu.
Kochana Luna, pomyślała Hermiona.
Żądnych dociekliwych pytań, same konkrety.To nic, że moja odpowiedź
była banalna. Lepsze to, niż „Całowałam się z Malfoy’em.”Wróć! To on
mnie….
-
Granger – przez chwilę Hermiona pomyślała, że jeżelito kolejna osoba
spyta ją gdzie była, to chyba użyje jakiegoś Zaklęcia Niewybaczalnego,
ale zaraz rozpoznała ten głos. Zresztą per „Granger” zwracała się do
niej – prócz nauczycieli – tylko jedna osoba.
Razem
z Hermioną, na Malfoya spojrzeli wszyscy dookoła. On jednak patrzył
tylko na nią i niestety nie było to zbyt przyjazne spojrzenie.
- Jeśli można cię prosić na słówko… Odnośnie dyżurów. – powiedział.
Hermiona
miała nadzieję, że Harry i Ron powiążą jego dziwne zachowanie z
przyjęciem u Slughorna i nie będą zadawać jej później zbędnych pytań.
Wstała ze swojego miejsca i czując na sobie spojrzenia przyjaciół,
wyszła z Malfoy’em z Wielkiej Sali.
- O co chodzi? – spytała, zakładając ręce na piersi.
- Chciałem cię o coś… poprosić.
Dziewczyna popatrzyła na niego jak na kosmitę. On będzie Ją o coś Prosić?
-Wiem, rzadko kogoś o coś proszę. –skwasił się.
-Poprawka. Nigdy, lepiej tu pasuje.
Chłopak tylko wzruszył ramionami.
-Nieważne. Chodzi o to, żebyś zachowała dla siebie, to co działo się w Pokoju Życzeń.
-Chyba nie sądziłeś, że chciałam się tym chwalić? To zniszczyło by moją reputację. – Hermiona podniosła brew do góry.
-Raczej
moją. – mruknął blondyn, chyba do siebie, ale Hermiona i tak to
usłyszała i w myślach przyznała mu rację. Płaczący Draco Malfoy? To by
nie przeszło.
-No więc dobra, nikomu nie powiem, zadowolony?
-Nikomu, to znaczy, mi też o tym nie przypominaj. Na samo wspomnienie, że chciałem cię… robi mi się nie do…
-Dobra. Coś jeszcze? – przerwała mu. Co ją to niby obchodziło, że chciało mu się rzygać?
-Tak.
– zamilkł, a Hermiona patrzyła na niego wyczekująco. – Dobra, powiem to
tylko raz i nie każ mi powtarzać. Dziękuję – ostatnie słowo ledwo
przeszło mu przez gardło, sprawiał wrażenie, jakby się dusił.
Mimo to, świat Hermiony obrócił się o 180 stopni. Podziękował jej. Popatrzyła na niego oczami pełnymi szoku i zdziwienia.
-Nie
ma za co – uśmiechnęła się jakoś tak krzywo. Kiedy odważyła się
spojrzeć w jego oczy, dostrzegła w nich głęboko skrywany smutek i zanim
zorientowała się co robi, wypowiedziała słowa, których w życiu by się po
sobie nie spodziewała.– Jakby coś, to możesz do mnie przyjść.
Chłopak
wybałuszył oczy, a jego usta poruszały się, jakby chciał coś
powiedzieć. W końcujednak spojrzał na nią z politowaniem, odwrócił się i
odszedł.
nieźle, nieźle...
OdpowiedzUsuńSPACJA!!!! -,-
OdpowiedzUsuńKocham opowiadanie <33