Wieczor byl wyjatkowo mrozny. Zmrok zapadl już dawno i wszyscy uczniowie przesiadywali w Pokojach Wspolnych
oddajac się roznym rozrywkom, ale też pakowali swoje kufry i przygotowywali się do powrotu do domow.
Draco, ktory spakowal się już dawno, stal teraz na schodach prowadzacych do Wiezy Gryffindoru i czekal na Hermione.
Z niewiadomych przyczyn strasznie się denerwowal - Pocily mu się dlonie, a serce walilo jak oszalale, jakby chcialo wyrwac mu się z piersi.
Godzine spedzil w lazience, aby przygotowac się na to spotkanie. Ukladal wlosy na rozne sposoby, ale żaden jakoś mu nie pasowal i postanowil zostawic je w nieladzie, jak zwykle.
Zastosowal kilka zaklec na polepszenie cery i w koncu wbil się w czarny garnitur.
Teraz, kiedy czekal na swoja 'randke' zorientowal się, że kazdy gentelmen, przyniosl by jakiegos badyla, czy cos.
Machnal rozdzka i wyczarowal biala roze. Ponowil czyn i konce jej platkow zmienily kolor na srebrny.
Ledwo skonczyl, dostrzegl dziewczyne schodzaca że schodow.
Na poczatku w ogole jej nie poznal.
Byla piekna. Miala dlugie brazowe, krecone wlosy, oczy w kolorze mlecznej czekolady, dlugie, geste i ciemne rzesy a jej usta byly zachecajaco karminowe. Wygladaly, jak spragnione pocalunkow.
Jej sukinka siegala kolan i byla koloru golebiego fioletu. Gorset byl pokryty niezliczona iloscia koralikow, a dol sukni, zrobiony z muslinu, delikatnie falowal, przy kazdym ruchu dziewczyny.
Usmiechnela się do niego, i wlasnie w tym gescie rozpoznal w niej Hermione.
- Hej - powiedziala podchodzac do niego.
Dopiero po chwili dotarlo do niego, że gapi się na nia z otwartymi ustami, wiec czym predzej je zamknal.
- Wygladasz... No no, postaralas sie.
Zasmiala się.
- Dzięki... Ty też.
Otrzasajac się z transu, Draco wreczyl jej wyczarowana roze.
- Dziekuje, jest piekna. - przyjela ja.
Uslyszeli bicie zegara. Wskazywal osma.
- Idziemy?
- Tak.
Draco wystawil ramie, a ona wsunela tam reke.
Czula się troche skrepowana, ale postanowila że nie bedzie się nad tym zastanawiac.
Miala przeczucie, że to bedzie wyjatkowy wieczor. Szykowala się na niego dlugie godziny,
a w koncu, z pomoca Ginny, udalo jej się sprawic, że wygladala naprawdę ladnie.
Nie powiedziala Harremu i Ronowi z kim wybiera się na przyjecie. Nie rozmawiali z nia od wielu dni,
a ona nawet nie probowala ich zagadywac. Jedyna osoba z ktora mogla porozmawiac na temat Draco,
byla Ginny i Hermionie bardzo to odpowiadalo. Wiedziala że chlopcy pojawia się na balu, ale nie interesowalo ja to.
Co ma być, to bedzie, pomyslala.
***
Szli teraz dlugim korytarzem na szostym pietrze, szukajac drogi do sali w ktorej odbywalo się przyjecie.
Po kilku krokach zobaczyli setki pomaranczowych lampionow latajacych pod sufitem, ktore doprowadzily ich na miejsce.
- Gotowa? - spytal Draco zatrzymujac się.
Hermiona kiwnela niepewnie glowa, i chlopak zauwazyl jej wachanie.
- Zdziwia się, nie?
- Wiem - dziewczyna usmiechnale się slabo.
- Nie musimy isc, jeśli nie chcesz - powiedzial blondyn, jednak w jego oczach dalo się dostrzec nadzieje, na to że jednak pojda.
- Chcę - odparla - Taki maly stres.
- Nie denerwuj się, bede obok. I tak beda wieszac psy na mnie i gadac że cie zaczarowalem czy cos - parsknal.
Ale dziewczyna wylaczyla się po pierwszym zdaniu. Ta obietnica, sprawila, że Hermiona poczula się lepiej.
Pchneli drzwi i weszli do srodka.
Z poczatku wydawalo im się, że źle trafili, poniewaz weszli do jakiegos kamiennego pomieszczenia,
w ktorym nikogo nie było, ale po chwili uslyszeli glos.
- Imię i nazwisko?
Spojrzeli na siebie, a potem dookola. Nikogo nie zauwazyli, ale byli pewni, że glos nalezal do Slughorna.
- Ee... Hermiona Granger i Draco Malfoy - powiedziala Hermiona.
Prawie natychmiast w przeciwleglej scianie ukazaly się drzwi, ktore otworzyly się przed nimi.
Przekroczyli prog i zobaczyli cel swojej podrozy.
Sala byla duza i wydawac by się moglo, że nie miala okien, poniewaz wszystkie zostaly zakryte duza iloscia zaslon z haftowanego jedwabiu.
Sciany przyozdobione byly nie tylko obrazami, ale też tiulami i wstazkami.
Nad glowami gosci wisialy takie same lampiony jak na korytarzu, z ta roznica, że niektore byly czerwone.
W powietrzu unosil się brokat, ktory mienil się w swietle lampionow.
Na stolach poustawiano wazony z orchideami, oraz przekaski i napoje.
W tle gral zespol smyczkowy, w sklad ktorego wchodzilo pieciu mezczyzn,
ktorych mozna było wziac za gobliny, jednak nimi nie byli.
Hermiona od razu dostrzegla Harrego i Ginny wirujacych na parkiecie w rytm walca.
Ron i Luna siedzieli przy jednym że stolikow i wesolo gawedzili z jakas stara czarownica.
- To jak? - szepnal Draco, ktora tak to wystraszylo, że podskoczyla.
- Ale ty jestes nerwowa - wywrocil oczami - zatanczymy?
Wyciagnal reke w zapraszajacym gescie, a ona ja ujela.
- Jasne.
Weszli na parkiet pod obstrzalem spojrzen innych gosci i zaczeli tanczyc.
( Hermiona schowala swoja roze, do torebki ( zaklecie zmniejszajaca zwiekszajace)). Bonfires klik
Draco swietnie prowadzil Hermione. W dodatku wydawal się być calkowicie na niej skupiony.
Patrzyl jej w oczy z takim zapalem, jakby byly w nich ukryte najskrytsze tajemnice swiata.
Ich ciala ocieraly się o siebie przy kazdym ruchu, jakby zapraszajac do wiekszej bliskosci,
a Hermiona z trudem się temu opierala.
Byli idealnie zgrani, wirowali na parkiecie niczym para zawodowych tancerzy, a wszyscy patrzyli na nich nie tylko zdziwieni,
ale też oczarowani.
Nieznana Hermionie ani Draco muzyka zawladnela ich cialami, sprawiajac, że zapomnieli o calym swiecie.
Hermiona nie mogla zniesc spojrzenia Draco, widoku tych oczu, dotyku jego dloni...
To była dla niej slodka tortura, bo wiedziala, że nie moze i nie bedzie mogla pozwolic sobie na wiecej.
Już po ich spotkaniu w Pokoju Zyczen, kiedy prawie się pocalowali, czula się jakoś dziwnie.
Źle spala, a jeśli już jej się to udalo, miala koszmary z Voldemortem w roli glownej. Ciagle chodzila jakas rozkojarzona, nieobecna.
Niby nic, ale gdy wracala myslami do tamtego spotkania, czula ucisk w zoladku, jakby ktos go wykrecal jak szmate.
Mimo że starala się tym nie przejmowac, nie mogla zignorowac reakcji swojego ciala, tak jak teraz, kiedy tanczyla z Draco.
Nie zauwazyla nawet momentu, w ktorym muzyka ucichla, a inni tanczacy zeszli z parkietu.
- Chodz - szepnal Draco, przysuwajac twarz do jej twarzy.
- Tak.
Chwycil ja za reke i sciagnal z parkietu.
W tym momencie zauwazyla ich reszta gosci.
Rozlegly się szepty, a ktos nabral glosno powietrza. Tym kims byl Ron.
Patrzyl na Hermione i Draco z szokiem, ktory kilka sekund pozniej przerodzil się w zlosc.
Hermione zabolalo to spojrzenie, ale nie dala tego po sobie poznac. Odszukala wzrokiem Harrego i Ginny.
Stali niedaleko ich. Harry wygladal na zawiedzionego, natomiast jego dziewczyna usmiechala się do Hermiony promiennie i uniosla kciuk do gory w gescie uznania.
Hermiona zachichotala.
Zauwazyla, że Draco wpatruje się w czarnoskorego chlopaka, w ktorym rozpoznala Blaise'a Zabiniego że Slytherinu.
Chlopak byl ewidentnie wsciekly, ale Draco wydawal się tym nie przejmowac.
Po minucie czy dwoch, ktore wydawaly się być wiecznoscia, uczniowie wrocili do swoich przerwanych rozmow.
- Chyba nie było tak źle - parsknal Draco, kiedy staneli kolo stolika z napojami. Nalal jej kieliszek czerwonego wina skrzatow i spojrzal na nia.
- Było fatalnie. - westchnela dziewczyna.
- Chcesz powiedziec, że tancze aż tak źle?
- Co? Nie, nie! - zaprzeczyla szybko - Wiesz o co mi chodzi. Mysle,że zaczeli mnie już nienawidzic.
- Naprawdę się nimi przejmujesz? - spytal, odsuwajac krzeslo dla Hermiony, po czym sam usiadl.
- Draco, to moi przyjaciele!
- Wciaz nie mogę się przyzwyczaic, że mowisz do mnie po imieniu. - pokrecil glowa z usmiechem i upil lyk wina.
- Ja też, wierz mi. - zasmiala się dziewczyna, ale po chwili mina jej zrzedla. Draco zauwazyl to i odstawil kieliszek.
- Posluchaj. - zaczal - wiedzialas że tak bedzie. Czego się spodziewalas? Że rzuca ci się w ramiona i pogartuluja?
- Niby czego mieli by mi gratulowac? - zirytowala się dziewczyna.
- Mnie oczywiscie. - odparl,poslylajac jej jeden że swoich firmowych usmieszkow i Hermiona mimowolnie się rozpogodzila.
Wypila swój kieliszek wina i poprosila Dracona o dolewke. Musiala przyznac że trunek byl wyborny.
- No, no, Granger, nie sadzilem że wogole bedziesz pic. Taka grzeczna dziewczynka...
- Myslales, że nigdy w zyciu nie pilam? Albo że nie bylam na imprezie? Musze cie rozczarowac.
- Dobra. W takim razie opowiedz mi o spotkaniach z kolezankami w toalecie, na zakrapianej imprezie.
Hermiona wybuchnela smiechem.
- Chcialbys. Moze ty mi opowiesz o takich spotkaniach z Crabbem i Goylem?
- Nieee - zasmial się - Jak moglas! Bede mial w glowie takie wyobrazenie do konca zycia!
Smiali się glosno i dlugo, nie zwracajac uwagi na innych ludzi, w tym uczniow ktorzy gapili się na nich z otwartymi ustami.
Nie mysleli o swoich problemach, ani o tym co bedzie kiedy kazde z nich wroci do swojego dormitorium.
Cieszyli się chwila.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz