Następnego dnia, wszystko toczyło się normalnie.
Hermiona doszła dosiebie, po tym, czego wczoraj była świadkiem i nie czuła żalu do Rona. Wręczprzeciwnie, czuła się bardzo dobrze, jakby była... Wolna? Chyba takmożna nazwać to uczucie. Uświadomiła sobie bowiem, że 'czekała' naRona. Nic do niego nie czuła, ale liczyła, że znajdzie w nim swojąbratnią duszę, swoją miłość, choćby tylko opartą na przyjaźni. Liczyła że będzie mieć kogoś kto spełnijej marzenia.
Ale teraz wiedziała, że to nie będzie Ron. I nawet dobrze się stało.
Była jedna rzecz, która sparwiała że Hermiona czuła się źle. Samotność.
Harry miał przecież Ginny. Ron całował się z Luną i wyglądało topoważnie, dopóki nie zobaczyła pustych butelek.
Ale wtedy uderzyłoją to, że jest sama. To strasznie dołowało widząc, że jej marzeniaspełniaja się komuś innemu, ale byli to jej najlepsi przyjaciele, więc starała się cieszyć razem z nimi.
Teraz rozmawiali, śmiali się razem z Harrym i Ginny, których związek rozkwitał, spędzali czas lepiej niż kiedykolwiek.
Ginny dobitnie powiedziała Harry'emu, że będzie z nim, mimo Voldemorta i pomoże mu w walce z nim jak tylko będzie mogła.
Ron, o dziwo, nie unikał Luny, jak to zwykle bywa po alkoholowychprzygodach, wręcz przeciwnie. Ciągle z nią rozmawiał i spotykał sięmiędzy lekcjami.
Hermiona czuła, że coś z tego będzie.
* * *
Zbliżała się dwudziesta.
Draco siedział z Blaisem w sypilani chłopców. PopijaliOgnistą Whiskey, palili papierosy i wyrażali opinie o dziewczynach zeszkoły. Wieczór mijał przyjemnie, Draconowi nawet udało się przemycićdo Hogwartu w tajemnicy przed rodzicami mp3 wiec słuchali jegoulubionych kawałków mugolskich zespołów.
- Dobra jest taKrukonka... Jak ona się nazywa... Emily Beatel? Jakoś tak. Stary mówięci, nogi do nieba, twarz anioła, a w lóżku diablica. - mowił Blaise.
- Jest trzeci września, a ty już zdążyłes ją zaliczyć? Kiedy?
- Ee, wczoraj, kiedy wszyscy byli na kolacji. Mówie ci. - zrobił rozmarzona minę.
- Jesteś niemożliwy. - zaśmial się blondyn
- A ty co, nadal Pansy? Wiesz nie żeby coś, jest fajną laską, ale raczej na kumpelę. Męczy strasznie.
- Boże broń od Parkinson!
- Dobra, dobra, pij lepiej. Nasze zdrowie!
Wychylili jednym chaustem pół szklanki trunku i odpalili kolejne papierosy.
- A właśnie! Jak już mowa o aniołach. Słyszalem od Goyla, że uciąłeś sobie dzisiaj pogawędke z Granger.
Zabiję grubasa, pomyślał Draco.
- No.
- No? Tylko tyle? Spodziewałem się czegoś w stylu: "Jak jeszcze raz wspomnisz ta szlamę, to się porzygam" ,a nie: "No".
- Jak jeszcze raz wspomnisz ta szlamę, to się porzygam, zadowolony? - powtórzyl beznamiętnie chłopak.
Super, dzięki Blaise, wlaśnie zdążyłem o niej zapomnieć, skwasił się.
- Jezuu, co z tobą chłopie? Chyba, że to jakaś twoja strategia, żeby sięz nią przespać... To spoko, ładna jest w sumie, tylko no wiesz, syf wekrwi. - Blaise zaśmial się że swojego dowcipu.
- Nooo, wiem. Jakby się przyżjec, to chyba ładna.
Draco mial dość. Nie chciało mu się słuchac o Gryfonce, że jest ładna.To za dużo jak dla niego.
Ledwo ogarnął fakt, że ma w nosie, czy jestszlamą, czy nie. Jak tak dalej pójdzie, to się zakocha.
Zaśmiał się cicho.
- Co?
- Hm? Nie nic. Tak się śmieję do własnych myśli.
- Spo...
Słowa Blaise'a przerwało pukanie do drzwi.
- Czego?! - ryknął
- Granger czeka pod drzwiami do pokoju, chce gadać z Draco. - odezwał się ktoś po drugiej stronie.
Super. Świetnie. Jeszcze tu przylazła, jakby wszystkiego było mało.
- Powiedz jej że ide. - mruknął Draco, wstając
Blaise spojrzał na niego jak na idiotę, ale chłopak to zignorował. Niebył ciekawy czego chce od niego dziewczyna, która o tej porze pewniezwykle już śpi.
Chciał żeby mu powiedziała o co chodzi, a potem spadała na drzewo.
Zdecydowanie jej za dużo ostatnimi czasy, pomyślał.
Wszedł na górę*,gdzie wszyscy patrzyli na niego krzywo.
Z któregośkąta doslyszał ciche " Zdrajca ", ale to olał. Otworzył drzwi i wyszedł z Pokoju Wspólnego.
Dziewczyna czekała oparta o scianę, z zaciętą miną i założonymi rękami.
- Czego chcesz? - warknął. Już odechciało mu się z nia rozmawiać.
- Malfoy, dyżur. Powinniśmy już być na trzecim piętrze! - zezłościła się.
- Co? - to dzisiaj? Rany, kompletnie straciłem poczucie czasu.
- Po prostu się rusz. - po tych sowach odwróciła się i odeszła w stronę schodów, nawet nie sprawdzając, czy chłopak idzie za nią.
Draco ruszył za nią, choć najchętniej wróciłby do dormitorium, naćpał się czegoś i poszedł spać.
Po kilku minutach dotarli na trzecie piętro, przeszli przez ciemny korytarz (Draco miał ciarki na plecach) i stanęłi kolo ogromnych drzwi, za którymi ktoś głośno chrapał.
- Co tam jest? - zapytal blondyn, odsówając sie kilka kroków
- Puszek.
- Ten wielki pies? Jeszcze się go nie pozbyli?
- A co mieli z nim zrobić, oddać do Zoo? - zakpiła Hermiona.
- Tak, na pewno byłby atrakcj.
- Miał tu być tylko na jeden rok, żeby pilnować kamienia...
- Dobra Granger, nie mów do mnie, tylko daj mi spokój. - przerwał jej
- Jasne.
Usiedli na ziemi i z utęsknieniem czekali na wybicie dziesiątej, bo wtedy mieli iść do dormitoriów.
Draco niemożliwie irytowało chrapanie za drzwiami i delikatna muzyka,ale przede wszystkim obecność Granger. Mimo, ze nic już niemówila, co chwile coś wyczarowywała.
A to kwiaty, ato jakieś denerwujące ptaszki, których świergot powodował ból głowy.Masakra.
Kiedy nadeszła upragniona godzina dwudziestadruga, Draco zerwał sięna nogi i po prostu odszedł z miejsca dyżuru. Nie wiedział czydziewczyna idzie za nim czy nie i w sumie nic go to nie obchodziło.
Hermionie nie spieszyło się tak bardzo. Powoli wstała, 'zapaliła' swoją różdżkę i ruszyła do Wieży Gryffindoru.
Była zdziwiona zachowaniem Malfoya na dzisiejszym dyżurze.
Pominęła fakt, że gdyby po niego nie poszła, nigdy nie stawiłby się na dyżur.
Po raz kolejny ją zaskoczył.
Znów zachowawywał się prawie jak człowiek. Nie ubliżał jej, nie groził, jak to miał w zwyczaju, swoim ojcem... Po prostu siedział cicho.
Ktoś tu chyba dostaje świra, pomyślała przeciskając się przez dziurę pod portretem Grubej Damy.
Ponieważ była wykończona, szybko poszła do swojej sypialni i poszła spać.
___________________________________________
ps.pokój wspolny slizgonów jest w lochach, więc sypialnie raczej nie są wyżej, umiejscowiłąm je jeszcze bardziej pod ziemią, mam nadzieje,ze to nie problem :D
Jedno mnie zastanawia. Draco i mugolskie papierosy, mugolskie mp3 i mugolskie conversy? "niech potter szybko załatwi Czarnego Pana"? Gdyby Granger nie była szlamą? WTF? Mugolskie papierosy, mp3 i conversy są MUGOLSKIE, Czarny Pan to nowy Jezus Chrystus, a Granger JEST szlamą! Co się z tym chłopakiem dzieje? O.O A na sam koniec Draco jeszcze... MILCZY?! Łaał, nie no nieźle.
OdpowiedzUsuńdlaczego w komentarzach nawet jak robię "ł" to i tak mi wychodzi l ?
OdpowiedzUsuńNie rob z Draco mugola plz
OdpowiedzUsuńMugolskie urządzenia elektroniczne nie działają w Hogwarcie :) Ale rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuń