Już jest! Nacieszcie oczęta bo totalnie nie wiem kiedy będzie następny rozdział. MAtura, te sprawy, wypadałoby się za to wziąć :D
_____________________________________________________________________________
Profesor Sprout jak na komendę
odwróciła się i spojrzała w niebo. Dostrzegłszy dementorów wybiegła przed
uczniów i krzyknęła.
- Do szkoły! Wracajcie do szkoły! - a sama skierowała różdżkę do góry.
Draco przeklnął w myślach i szybkim krokiem ruszył do zamku. Nie zdążył zajść daleko, bo dostrzegł coś co sprawiło, że stanął jak wryty.
To chyba jakiś żart, pomyślał, widząc Hermionę biegnącą dokładnie w przeciwnym kierunku. Krzyczała coś, ale wśród wrzasków innych uczniów Draco nie słyszał co. Ludzie popychali go, a on rozglądał się gorączkowo i szybko zrozumiał dlaczego Granger biegła.
Jakieś sto metrów od niej, stał mały chłopiec. Sparaliżowany patrzył w niebo, a dziewczyna chciała go uratować przed dementorami. Niewiele myśląc, rzucił się w ich kierunku. Kiedy Blaise zorientował się co robi jego przyjaciel, nie czekając pobiegł za nim.
- Draco, ty idioto! – krzyczał, ale Draco go zignorował. Zauważył, że dementorzy są już zaledwie kilka metrów od chłopca i Granger. Dziewczyna bezskutecznie próbowaąa odciągnąć dzieciaka.
- Chyba sobie żartujesz, Granger! - krzyknął, dopadając dwójkę.
Dziewczyna spojrzała na niego wystraszona, a on zauważył, że brunetka nie ma różdżki.
- Gdzie masz różdżkę?! – spytał - Niech to szlag! - warknął, kiedy Hermiona pokręciła głową.
Dementorzy powoli sunęli ku nim. Zrobiło się zimno i szaro. Gdzieś z tyłu profesor Sprout walczyła z inną grupą zjaw. Blaise dobiegł do Draco również wściekły.
Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo dementorzy zaatakowali.
- Expecto Patronum! - ryknęli razem Draco i Blaise. Kruk i rekin wyskoczyły z ich różdżek i odparły atak dementorów.
- Granger, bierz dzieciaka i uciekaj, zatrzymamy ich. - powiedział Blasie, kierując różdżkę tak, aby rekin krążył wokół dziewczyny i chłopca.
Hermiona pokiwała głową i chwyciła małego Krukona za rękę.
- Jazda!
Hermiona popędziła w stronę zamku, co chwilę się potykając. Krukon płakał i trząsł się cały, ale biegł dzielnie, dotrzymując Hermionie kroku.
Dziewczyna obejrzała się, aby zobaczyć co dzieje się na polanie.
Ślizgoni biegli ile sił w nogach, a dementorzy podążali za nimi. Nie byli w stanie w dwójkę powstrzymać setek dementorów
Profesor Sprout odparła już atak i biegła w jej stronę. Kapelusz jej się przekrzywił, a twarz miała ubłoconą.
Hermiona jednak biegła dalej. Była już naprawdę blisko zamku, kiedy potknęła się o wystający korzeń i upadła na ziemię.
Chłopiec wyrwał się z jej reki i chciał pomóc jej wstać.
- Biegnij dalej! – krzyknęła, a on posłuchał od razu.
Chciała wstać, ale poczuła porażający ból w kostce. Przeklnęła i jeszcze raz spróbowała wstać.
Nagle czyjeś ręce podniosły ją do góry i pociagnęły za sobą.
- Ty mnie kiedyś wykończysz – powiedział Draco, zakładając sobie jej ramię za szyję. Podtrzymał ją i razem pobiegli.
Chłopak miał zmierzwione włosy i uśmiechał się krzywo.
Blaise biegł za nimi, a kilka metrów dalej profesor Sprout.
Mimo, że tamci dementorzy zniknęli, z lasu napływali inni.
Wszyscy dotarli już do drzwi zamku, kiedy te otworzyły się z hukiem.
Ze szkoły wypadli Dumbledore, Snape i McGonagall, a za nimi truchtała pani Pomfrey z przerażoną miną.
- Szybko do szkoły! - zagrzmiał Dumbledore, a oni nie czekając wbiegli po schodach. Na górze usłyszeli wielki huk.
Nie obrócili się jednak.
- Do szkoły! Wracajcie do szkoły! - a sama skierowała różdżkę do góry.
Draco przeklnął w myślach i szybkim krokiem ruszył do zamku. Nie zdążył zajść daleko, bo dostrzegł coś co sprawiło, że stanął jak wryty.
To chyba jakiś żart, pomyślał, widząc Hermionę biegnącą dokładnie w przeciwnym kierunku. Krzyczała coś, ale wśród wrzasków innych uczniów Draco nie słyszał co. Ludzie popychali go, a on rozglądał się gorączkowo i szybko zrozumiał dlaczego Granger biegła.
Jakieś sto metrów od niej, stał mały chłopiec. Sparaliżowany patrzył w niebo, a dziewczyna chciała go uratować przed dementorami. Niewiele myśląc, rzucił się w ich kierunku. Kiedy Blaise zorientował się co robi jego przyjaciel, nie czekając pobiegł za nim.
- Draco, ty idioto! – krzyczał, ale Draco go zignorował. Zauważył, że dementorzy są już zaledwie kilka metrów od chłopca i Granger. Dziewczyna bezskutecznie próbowaąa odciągnąć dzieciaka.
- Chyba sobie żartujesz, Granger! - krzyknął, dopadając dwójkę.
Dziewczyna spojrzała na niego wystraszona, a on zauważył, że brunetka nie ma różdżki.
- Gdzie masz różdżkę?! – spytał - Niech to szlag! - warknął, kiedy Hermiona pokręciła głową.
Dementorzy powoli sunęli ku nim. Zrobiło się zimno i szaro. Gdzieś z tyłu profesor Sprout walczyła z inną grupą zjaw. Blaise dobiegł do Draco również wściekły.
Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo dementorzy zaatakowali.
- Expecto Patronum! - ryknęli razem Draco i Blaise. Kruk i rekin wyskoczyły z ich różdżek i odparły atak dementorów.
- Granger, bierz dzieciaka i uciekaj, zatrzymamy ich. - powiedział Blasie, kierując różdżkę tak, aby rekin krążył wokół dziewczyny i chłopca.
Hermiona pokiwała głową i chwyciła małego Krukona za rękę.
- Jazda!
Hermiona popędziła w stronę zamku, co chwilę się potykając. Krukon płakał i trząsł się cały, ale biegł dzielnie, dotrzymując Hermionie kroku.
Dziewczyna obejrzała się, aby zobaczyć co dzieje się na polanie.
Ślizgoni biegli ile sił w nogach, a dementorzy podążali za nimi. Nie byli w stanie w dwójkę powstrzymać setek dementorów
Profesor Sprout odparła już atak i biegła w jej stronę. Kapelusz jej się przekrzywił, a twarz miała ubłoconą.
Hermiona jednak biegła dalej. Była już naprawdę blisko zamku, kiedy potknęła się o wystający korzeń i upadła na ziemię.
Chłopiec wyrwał się z jej reki i chciał pomóc jej wstać.
- Biegnij dalej! – krzyknęła, a on posłuchał od razu.
Chciała wstać, ale poczuła porażający ból w kostce. Przeklnęła i jeszcze raz spróbowała wstać.
Nagle czyjeś ręce podniosły ją do góry i pociagnęły za sobą.
- Ty mnie kiedyś wykończysz – powiedział Draco, zakładając sobie jej ramię za szyję. Podtrzymał ją i razem pobiegli.
Chłopak miał zmierzwione włosy i uśmiechał się krzywo.
Blaise biegł za nimi, a kilka metrów dalej profesor Sprout.
Mimo, że tamci dementorzy zniknęli, z lasu napływali inni.
Wszyscy dotarli już do drzwi zamku, kiedy te otworzyły się z hukiem.
Ze szkoły wypadli Dumbledore, Snape i McGonagall, a za nimi truchtała pani Pomfrey z przerażoną miną.
- Szybko do szkoły! - zagrzmiał Dumbledore, a oni nie czekając wbiegli po schodach. Na górze usłyszeli wielki huk.
Nie obrócili się jednak.
* * *
- Rany boskie, Granger. Musiałaś, prawda? - spytał Draco, kiedy razem z Hermioną i Blaisem weszli do Skrzydła Szpitalnego. - Musiałaś ratować tego dzieciaka.
- Musiałam - odpowiedziała, siadając na łóżku.
Blondyn wzniósł oczy do nieba, kręcąc głową.
- Jesteś niemożliwa. Pokaż lepiej tę nogę.
Blaise, który patrzył na wszystko z boku uśmiechnął się pod nosem.
- Nie. Poczekam na panią Pomfrey.
- Nie kłóć się ze mną. – I nie zważając na protesty Hermiony, podwinął nogawkę jej spodni i ściągnął buta. Hermiona spłonęła rumieńcem i spuściła wzrok.
- Nie jest tak źle... - powiedział po dokładnych oględzinach - Chyba tylko stłuczona.
- Świetnie - warknęła Hermiona, odsuwając się na łóżku. Mimo, że dotyk chłodnych palców Draco na jej skórze przyprawiał ją o dreszcze, nie chciała, żeby obmacywał ją przy obcych.
Ten obcy, czyli Blasie, wybuchnął śmiechem. Kiedy zobaczył spojrzenia pozostałej dwójki, zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
- Nie no. Jesteście niemożliwi.
- Blaise zrób nam przysługę i zjeżdżaj. - powiedział Draco ze sztucznym uśmieszkiem na ustach.
- Daj spokój. Granger chyba jest już wystarczająco posr... e… przestraszona, więc może przestań robić te głupie ryje?
Hermiona z zaciekawieniem słuchała tej wymiany zdań. Szczerze mówiąc, to chciało jej się śmiać.
Pomyślała, że Draco i Blaise muszą być dobrymi przyjaciółmi.
Po chwili jednak weszła pani Pomfrey i żadne z nich już się nie odezwało.
* * *
Kiedy Hermiona Draco i Blaise opowiedzieli Dumbledore'owi co się stało, było już po trzeciej.
Dyrektor odpędził dementorów i godzinę rzucał na szkołę zaklęcia ochronne, razem ze Snapem i McGonagall.
- A co z tym chłopcem, profesorze?
Dumbledore zamyslił się.
- Obawiam się, panno Granger, że żadnego chłopca nie było.
- Co? Ale... Sama widziałam! Przecież... Draco! Wy też go widzieliście! - wykrzyknęła Hermiona, która kompletnie nie wiedziała o co chodzi.
Draco i Blaise pokiwali głowami.
- Był tam. Mały Krukon. Zwiał gdzieś, kiedy Granger się potknęła - powiedział Blaise.
Draco miał zaciętą minę. Nie odzywał się prawie wcale.
- Proszę, nie zawracajcie sobie tym głowy - mruknął Dumbledore - Możecie iść. Zajęcia już się skończyły i uważam, że zasługujecie na porządny odpoczynek. - uśmiechnął się, a oni opuścili gabinet dyrektora.
- Nic nie rozumiem... - szepnęła Hermiona, kiedy zeszli po schodach.
Nie myślała o tym, że właśnie idzie z dwoma najgorszymi Ślizgonami pod Słońcem. Była zbyt zdenerwowana aby się Tm przejmować.
- Masz jakieś konkretne plany na resztę roku? - spytał Draco, ni stąd ni z owąd.
- O co ci chodzi?
- Zastanawiam się, ile razy jeszcze będę ratował ci życie i czy nie powinienem ustalić sobie z tobą jakiegoś grafiku, czy coś. - Blaise zachichotał. Powoli zaczynało to Hermionę wkurzać, tak jego ciągła wesołość nie zależnie od sytuacji.
- Nikt ci nie kazał tam biec. - warknęła dziewczyna. - Skoro to dla ciebie taki problem, to po prostu poproś Voldemorta, niech mnie sprzątnie.
Draco wybaluszył oczy, a Blaise zwijał się ze śmiechu. Hermiona zmierzyła ich obu wzrokiem i szybko odeszła, miotając pod nosem przekleństwa.
- Kłócicie się jak stare małżeństwo. - powiedział Blaise, kiedy Draco stał z podniesionymi brwiami i wpatrywał się w plecy Gryfonki.
- Ona cię przytemperuje. - zawyrokował - Jestem pewien.
- Ona jest nienormalna. - stwierdził Draco.
- Ooo, nie stary. Ona jest genialna. Zawsze powie ci coś takiego, że stoisz dziesięć minut z otwartą gębą.
- Nie wierzę, że mówisz o niej takie rzeczy.
- No widzisz, jak to bywa. Chyba nawet zaczynam ją lubić. - odparł Blaise szczerząc się jak kretyn. - Mowie ci.
* * *
Godzinę później Draco, korzystając z jednego z tajnych przejść udał się do Hogsmeade.
Szedł brukowaną uliczką tak, aby nikt go nie zauważył. Gdyby ktoś dowiedział się, że jest poza szkołą, nie miał by po co do niej wracać.
Na końcu ulicy zobaczył wielki dom z cegły. Wyglądał strasznie ponuro – ciemnobrązowe okiennice skrzypiały przy każdym powiewie wiatru, szyby były nie tyle brudne, co nieprzejrzyste i kiedy się na nie patrzyło, czuło się grozę bijącą od budynku.
Zdecydowanym krokiem podszedł do drzwi i zapukał.
Otworzył mu skrzat domowy i skłonił się nisko.
- Prowadź do Alicii. - rozkazał Draco.
Stworzenie skłoniło się po raz kolejny i potruchtało do jednego z pokoi. Blondyn nie czekał, tylko poszedł za nim.
- Kto przyszedł, Gburku? - Alicia wkroczyła do pokoju. Kiedy dostrzegła Draco, uśmiechnęła się szeroko. - Co cie do mnie sprowadza?
- Co to miało być? - spytał
- Nie wiem o czym mówisz - udała niewiniątko, ale w jej oczach czaiły się ogniki szaleństwa i samozadowolenia.
- Dobrze wiesz! Dementorzy? Eliksir Wielosokowy? Serio?
Dziewczyna zachichotała.
- Byłam bardzo przekonująca, prawda?
- Jesteś nienormalna! - wykrzyknął Draco, nie kryjąc swojej złości. - Jak to w ogóle zrobiłaś?! Po co to w ogóle zrobiłaś?!
Nagle dziewczyna spoważniała.
- Powiedziałam ci, żebyś dal sobie z nią spokój, czy tak? Więc dlaczego, do jasnej cholery, wciąż za nią latasz?
- Nie latam! Parkinson coś znów sobie wymyśliła! - Draco modlił się w duchu, aby Alicia nie wiedziała o jego rozmowie z Granger. Żeby chodziło o jej dziwne urojenia…
Jednak w momencie, kiedy się odezwała, jego nadzieje się rozwiały.
- Zrobiłeś niezłą furorę, włamując się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Nietrudno się o czymś dowiedzieć, kiedy wszyscy o tym mówią.
- Nigdzie się nie włamałem.
- Nie kłam. Wspomnienia w twojej głowie, mówią co innego.
Kurwa mac, pomyślał Draco. Oklumencja.
- Powiedziałam, że ją zabiję. Uprzedzałam cię, ale ty to zignorowałeś. Wolałeś iść do niej i wszystko jej powiedzieć. Nie pogrywaj że mną, Draco - zagroziła.
W tym momencie chłopak dostrzegł, że w prawej ręce dziewczyny spoczywa różdżka.
- Co cię to obchodzi? Znajdź sobie kogoś i odwal się ode mnie. Dawno się nie bzykałaś, że tak się zachowujesz?
Alicja zacisnęła zęby. Machnęła różdżką i Draco leżał na podłodze i zwijał się z bólu.
- Jesteś ... Psychiczna – wysapał.
Za wszelka cenę starał się nie pokazać, jaki ból odczuwa.
Kiedy pomyślał, że Alicja zdjęła zaklęcie, zalała go jeszcze większa fala bólu. Dziewczyna chodziła dookoła niego śmiejąc się.
- Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy. - powiedziała słodkim głosem, pozwalając mu wstać. Draco automatycznie przypomniała się Umbridge. - A teraz wynos się, czekam na kogoś.
Nie patrząc na nia, zacisnał zęby i wyszedł z domu.
Był wściekły. Pot spływał mu po czole a mięśnie bolały jak po morderczym treningu. Idąc, wymyślał coraz to nowe, obraźliwe określenia dla kuzynki.
Głupia krowa! Psychiczna kretynka! Popieprzona wariatka!
Kiedy znów znalazł się w zamku i wszedł do
Dormitorium Ślizgonów, siedziała tam Pansy.
Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie :D po pierwsze bardzo fascynuje mnie tematyka dramione ;) twój styl pisania bardzo przypadł mi do gustu, gdyż wszystko czyta się z taką lekkością. Fajnie, że Blaise zaczyna lubić Hermioną, i ogółem uwielbiam dialogi pomiedzy Diabłem a Smokiem. Są to najlepsi przyjaciele, ale naprawdę uwielbiam jak zaczynają sie wyzywać, albo z siebie żartować :) Dodaję cie do czytanych i odtad zamierzam sledzic twojego bloga i staję się stałą czytelniczką. pozdraiwam serdecznie i życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńsin-can-never-die.blogspot.com
suuuuuuper!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne, szkoda tylko, że takie krótkei rozdziały.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i szybkiego pisannia
Cudowny rozdział :D Trochę się działo , aż jestem ciekawa co będzie dalej :) Życzę weny , szybkiego pisania oraz jeszcze większej ilości pomysłów na rozdziały :*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Akcja rozkręciła się jak nigdy :) Ta Alicja jest okropna. Mam nadzieję, że Draco coś z nią zrobi. Myślałam, że Hermiona będzie trochę milsza dla niego, ale dobrze, że się tak nie kłócą.
OdpowiedzUsuńjeeeeeeeeeeeest nareszcie nowy rozdział, świetny jak zawsze, wreszcie coś się dzieje, ale NIE LUBIE ALICJI, chociaż ma fajny charakterek, bo uwzięła się na Hermionę, Zabini i Malfoy jak zawsze najlepsi
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału,
pozdrawiam i dużo weny bo ja już chcę nowy rozdział ;]
dona
Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu : http://hermionalovedraco.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNawet nie masz pojęcia jak ucieszł mnie widok nowego rozdziału na twoim blogu:)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać,że rozbawiła mnie rozmowa między Draco a Hermioną, cóż Zabini ma rację kłócą się jak stare małżeństwo:) Zaskoczył mnie również postęp Alicji z eliksirem wielosokowym, choć rzeczywiście to był dobry pomysł, bo przecież żaden gryfon nie zostawił by tego chłopca w potzrebie. Ciekawa też jestem co zrobi Mafoy tej wywłoce Parkinson za donosicielstwo Alicji. Już nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam
Lilu
hejka, bardzo lubie twojego bloga, dopiero wczoraj zaczęłam czytać ale jak widzisz szybko nadrobiłam :) praktycznie w jeden dzień jestem już tutaj ^^ czytałam wiele blogów dramione a twój jest jednym z najlepszych, jakbyś znalazła chwilkę to zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://dracon-hermiona.blogspot.com/ dopiero zaczynam i nie wiem czy jest sens kontynuować, pozdrawiam :)
Tak tak niech udusi Pensy haha żartuje oczywiście ;) zapraszam do mnie http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! Czekam z utęsknieniem na moment ich definitywnego pogodzenia.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę
Pozdrawiam
Prym
jeeeju, kiedy nowy rozdział? :>
OdpowiedzUsuńOznajmuję Ci że masz nową fankę. Boski blog przeczytałam go jednym tchem. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.<3
OdpowiedzUsuńuzależniona.;)